Nowa linia obiektywów Summarit to ostatnie słowo w najnowocześniejszych konstrukcjach Leiki. Któż więc, jak nie profesjonalny fotograf wyciśnie z nich siódme poty? Znany fotografik Rainer Bültert używa aparatów pełnoklatkowych i średnioformatowych aparatów cyfrowych, ale darzy ogromną miłością swoją Leikę M7. Swoimi wrażeniami dzieli się w poniższym wywiadzie.
Jest Pan w tym biznesie od lat. Jakiego sprzętu pan głównie używa.
Uwielbiam film, ale moja praca wymusza realizację wymagań klientów. To oni wybierają sposób rejestracji obrazu i nie moim zadaniem jest podpowiadać im. Dlatego ogromna większość moich prac powstaje w wersji cyfrowej. To to, czego moi klienci oczekują. W tym względzie jestem jak każdy inny fotograf: używam różnych lustrzanek cyfrowych i także aparatów średnioformatowych. Ale również mam własną Leikę M7. Moje małe, własne uzależnienie – to moja analogowa odskocznia.
Co Pan z nią robi?
Sporo fotografuję na ulicy w technice czarno-białej i z reguły wybieram Summilux -M 35 mm f/1,4 ustawiony na odległość hiperfokalną. Innymi słowy głębia ostrości ustawiona jest z nadmiarem co pozwala skoncentrować się w pełni na wyborze chwili. To standardowa procedura w fotografii aparatem dalmierzowym. Leica M7 to dyskretne narzędzie którym można zrobić inny rodzaj portretu niż lustrzanką. Można się zbliżyć bez przytłaczania modela – coś czego żaden inny aparat nie zapewni.
Czy w swojej pracy znalazłby Pan miejsce dla Leiki M8?
Miałem możliwość przetestowania tego aparatu. Zrobiłem kilka zdjęć podczerwonych i byłem pod wrażeniem koloru. Ale jak dotąd nie rozważałem jej jako narzędzia z powodu ceny. Jakość jest niezrównana, ale to jednak bardzo poważna inwestycja.
A jakie są pańskie wrażenia związane z obiektywami Summarit po pracy z nimi?
Poproszono mnie o pracę na filmie. To jedyny sposób gdy chcemy ocenić krążek rozproszenia obiektywu, zwłaszcza gdy chcemy również zbadać winietowanie (zaciemnienie rogów). Kolejną rzeczą było wyciśnięcie siódmych potów z aparatu w studio. To nie jest w moim odczuciu terytorium M. Ale model miał na sobie wypisaną filozofię M: “portret i fotografowanie ludzi”. Pan Koch sam jest fotografem i nie czuje się tak pewnie przed aparatem jak za nim. Na szczęście system M jest dyskretny i pomógł bardzo. Obiektywy Summarit dowiodły, że są doskonałe do realizacji celu który sobie postawiłem. Są małe, zwarte, doskonale zharmonizowane ze skromnym wyglądem aparatu – moim zdaniem doskonała kombinacja.
I jak efekty?
Tak jak się spodziewałem jasny obiektyw dał mi cieniutką głębię ostrości doskonałą do selektywnego ostrzenia. Zdjęcia szerokim kątem okazały się wolne od wnietowania. Ważne jest dla mnie to, że obiektywy dają fantastyczną ostrość, przejrzystość i kontrast już przy pełnym otworze. Może brzmi to trywialnie, ale wydaje mi się, że efekty przypominają średni format. Byłem naprawdę pod wrażeniem. Prawie na pewno zlecenia nie dałoby się zrealizować bez aparatu średnioformatowego. Z punktu widzenia doświadczenia warto wiedzieć jak dalece można forsować możliwości tego sprzętu. Aparat pozostawił dobre wrażenie spełniając moje wymagania dotyczące jakości zarówno w fotografii sytuacyjnej jak i studyjnej. Warto mieć margines jakości, jako, że zdjęcia są często drukowane na rozkładówkach. Są też inne względy które warto podkreślić. Na przykład celownik – nie każdy czuje się z nim dobrze. Ale w moim przypadku okazał się bezcenny. Mogłem przyglądać się temu co dzieje się poza kadrem, co wspaniale wspomaga kompozycję! I ta gładka praca obiektywu. W pełni mechaniczne sprzężenie dające mi natychmiastową pewność nastawienia ostrości. Inne aparaty z ręcznym ustawianiem ostrości nie mogą się z tym równać. Jestem też zachwycony zbliżeniami, zwłaszcza portretami zrobionymi obiektywami 75 i 90 mm. Jakość jest olśniewająca. Następnym krokiem był po prostu test obiektywów Summarit z korpusem M8.
Dlaczego?
Nowe obiektywy Summarit redefiniują całą stronę ekonomiczną fortgrafii w systemie M. Brzmi to sprzecznie z tym co mówiłem przed chwilą, ale tak nie jest. To co dostajesz to wspaniała jakość za bardzo konkurencyjną cenę. Nie mówimy już o niedostępnym luksusie, a o całkiem sensownym sprzęcie dla profesjonalistów. Odkryłem jakie daje możliwości w fotografii portretowej i planuję większe wykorzystanie Leiki w przyszłości. Daje mi ona bowiem zupełnie inny rodzaj relacji z modelem. Byłem zaskoczony tym odkryciem. Oprócz 35 mm – mój Summilux i ja stanowimy już nierozłączną parę – z pewnością postaram się włączyć całą rodzinę Summarit w moją fotografię cyfrową. M7 z pewnością będzie dodawać wdzięku moim prywatnym projektom.
I na koniec o 35 mm: Summarit jest odrobinę ciemniejszy niż Summilux, ale daje radę na planie zdjęciowym. Jeśli nie miałbym już Summiluksa i miałbym wybierać między najlepszym i znakomitym obiektywem – między Bugatti i Porshe to ostatnie słowo miałby mój portfel.